Jeśli oglądać zachody, to tylko na Lofotach. Dlaczego ? Obejrzyjcie, a dowiecie się dlaczego.
Albatrosy nie mieszkają na Lofotach, one wolą półkulę południową, ale tak bardzo lubię ten utwór, że koniecznie chciałam zrobić z nim tą diaporamę. Ciepły Golfstrom pieszczący Lofoty o zachodzie słońca miło komponuje się z muzyką Fleetwood Mac.Opowieść powinnam zacząć tak: Za siedmioma górami, za siedmioma morzami (a raczej jeziorami) jest kraina fiordów, gór i troli. Bo to bajeczna kraina i położona na peryferiach Europy, za kołem podbiegunowym.
Mało nawet kto wie o istnieniu tego pięknego miejsca.
Archipelag ma długość tylko 112 km, od stałego lądu dzieli go cieśnina Vestfjorden, przez którą dociera do wysp powietrze z północnej Europy. Od północy Lofoty otula ciepły prąd zatokowy - Golfstrom.
Prąd Zatokowy tworzy się w Zatoce Meksykańskiej, potem wzdłuż wybrzeża Ameryki Płn. i przez Atlantyk dopływa do Morza Północnego, opływa Wielką Brytanię, Skandynawię od północy i dociera do Morza Barentsa, w którym zaczyna się oziębiać.
Prąd Zatokowy tworzy się w Zatoce Meksykańskiej, potem wzdłuż wybrzeża Ameryki Płn. i przez Atlantyk dopływa do Morza Północnego, opływa Wielką Brytanię, Skandynawię od północy i dociera do Morza Barentsa, w którym zaczyna się oziębiać.
Zderzenie się tych dwóch różnych mas powietrza, ciepłego Golfstromu od północy i chłodniejszego od strony Europy powoduje ciekawe zjawiska pogodowe, jak na przykład takie:
To nie chmury burzowe. Tak po prostu parowało morze, tworząc pionową ścianę gęstej pary wodnej.
Chmuro-spad zatrzymany w kadrze. Miałam szczęście zobaczyć inwersję nad przełęczą. To rzadkie zjawisko, trzeba mieć trochę szczęścia, żeby je zobaczyć.
Od 27 maja do 17 lipca słońce nad Lofotami nie chowa się za horyzont, tak więc przez ok. trzy miesiące w roku są tam "białe noce". Pomimo, że archipelag jest położony za kołem podbiegunowym, to w zimie nie ma tam strasznych mrozów i dużych opadów śniegów, a w lipcu i sierpniu temperatury mogą osiągać nawet 30 st. C. To właśnie dzięki łagodzącemu wpływowi Golfstromu na klimat tych wysp (umiarkowanie chłodny, morski).
Również dzięki Golfstromowi na północnych plażach wysp jest dużo cieplej niż na południowych. Kiedy na północy można chodzić w samym podkoszulku, na południu trzeba założyć polar i czapkę. Czapkę, bo tam zawsze wieje.
Ten łańcuch górski po prawej stronie to koniec archipelagu Lofoty. Miejsce, z którego zrobiłam to zdjęcie, to najdalej wysunięte miejsce Lofotów na zachód, na które można dojść pieszo. Lofoty sięgają dalej, ale już tylko łodzią można się tam dostać.
Widoczne na horyzoncie wzniesienia skalne to już nie Lofoty, to wyspy Værøy i Rostlandet. Można tam się dostać tylko promem, ale na pewno warto.
Ten łańcuch górski po prawej stronie to koniec archipelagu Lofoty. Miejsce, z którego zrobiłam to zdjęcie, to najdalej wysunięte miejsce Lofotów na zachód, na które można dojść pieszo. Lofoty sięgają dalej, ale już tylko łodzią można się tam dostać.
Widoczne na horyzoncie wzniesienia skalne to już nie Lofoty, to wyspy Værøy i Rostlandet. Można tam się dostać tylko promem, ale na pewno warto.
Na tym krańcu Lofotów leży wioska o nazwie Å - spokojne, urokliwe miejsce o najkrótszej nazwie na świecie, a właściwie jedna z tych o najkrótszej nazwie na świecie.
Zaraz obok wioski Å znajduje się wioska Rorbuen. Typowa wioska rybacka, gremialnie odwiedzana przez turystów.
Na Lofotach mieszka bardzo dużo mew, inne ptactwo również, ale mewy są dominującym tam gatunkiem. Są mniej oswojone z ludźmi niż nasze polskie i zaborczo bronią swoich gniazd przed ludżmi latając nad głowami z głośnym krzykiem. Choć nie mam zwyczaju niepokoić zwierząt, a tym bardziej ptaków, to na tych wyspach mi się to nie udało. Gdzie tylko nie poszłam dalej od domostw, w jakieś dzikie łąki, to zaraz się okazywało, że ptaki mają tam swoje gniazda. No i ofensywa się zaczynała, a ja byłam zmuszona przejść do defensywy.
Po zrobieniu kilku zdjęć z latającymi ptakami tuż nad głową szukałam już innego pleneru. Dlatego udało mi się zrobić kilka dobrych zdjęć mew w locie.
Mosty są zawsze ciekawym tematem fotograficznym, ale mosty na Lofotach są szczególnie interesujące. Ich nowoczesna architektura i łagodnie zaokrąglona linia harmonijnie wkomponowują się w ten górzysty krajobraz. Zresztą sami oceńcie.
Na Lofotach jest wiele mostów, jako że jest wiele wysp do połączenia, ale również są tunele. Najdłuższy tunel ma 6,4 km, zdjęć niestety nie mam.
Poniżej - widok na Lofoty w kierunku wschodnim.
Jedna z form podróżowania turystów po Lofotach, rower z przyczepką.
Wioska Reine. Chyba najbardziej fotografowana wioska na Lofotach przez turystów.
Stojaki do suszenia dorszy, w lipcu są puste. Od późnej zimy (czas połowów to luty i marzec) do późnej wiosny wypaproszone dorsze zwisają z takich stojaków i się suszą. Potem jadą do Hiszpanii i Portugalii.
Wiele miejsc na Lofotach jest zagospodarowanych stojakami do suszenia dorszy. To stały element krajobrazu tych górzystych wysp.
A tu się suszą łby dorszy.
Kulik mniejszy. Ładniutki, prawda ?
Wioska Nusfjord. Za wstęp do tej wioski turyści płacą 25 zł i mimo to wioska gości wielu turystów. Wraz z biletem wstępu dostaje się kilka reklamówek tego uroczego zakątka i wolny wstęp do lokalnego muzeum.
Można napić się kawy w takim oto "drewnianym" ogródku przygotowanej przez dwie miłe polskie studentki,
albo odpocząć w "drewnianym" punkcie widokowym.
Stacja benzynowa na kei,
i "drewniany" ogródek z lotu mewy.
Miejscowa galeria sztuki. Ceny na poziomie polskim, wzornictwo ładne.
I znowu zachody słońca.
Jakoś mi pasuje nokturn do krajobrazów Lofotowskich. Może dlatego, że robią wrażenie, na mnie, dostojności. Góry z pionowymi ścianami wpadającymi wprost do morza - czyż nie wyglądają majestatyczne ? Oto jedne z moich ulubionych ujęć:
Na Lofotach żyją mewy trójpalczaste. Zamieszkują tereny arktyczne i subarktyczne Europy, Azji i Ameryki Płn., tak więc w Polsce ten rodzaj mewy nie występuje. Zimują natomiast na terenach południowej Europy, a nawet zachodniej Afryki.
Niemiecki radar z czasów II wojny światowej.
Na Lofotach prawie zawsze wieje, a w zimie sztormy są normą. Dlatego, niektóre domy są przytwierdzone do ziemi stalowymi linami, tak jak ten poniżej:
Przy wielu domach stoją stojaki do suszenia dorszy. Zwisają ze stojaków jak girlandy kwiatów, ciekawie to wygląda. Niestety nie mam zdjęć z takimi osobliwymi girlandami, a szkoda, bo byłam na Lofotach w lipcu, a okresy połowowe dorszy są w lutym i marcu. W lipcu można tylko sporadycznie zobaczyć pojedyncze sztuki suszących się dorszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.